janusz44
|
# Napisano: 17 Mar 2018 14:11
Odpowiedz
Na Bornholmie byłem sześciokrotnie. Do wyspy dopływałem Jantarem z Kłobrzegu, do Nexo i okrążałem wyspę jednakowo - obierając kierunek przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Środek wyspy też zaliczałem do zwiedzania, czy na pole namiotowe. Po raz pierwszy byłem ...chyba w 2003 roku. Wyspę wybrzeżem objechałem docierając do Ronne na camping przy ul. Antoinettevej. Ten powyższy przerażający artykuł dowodzi, że to zadarzenie miało miejsce właśnie na tym campingu, albowiem miejsca biwakowe znajdują się tam również przy płocie drucianym z zdezelowaną bramką wejściową sąsiadujacą ze skrajem lasu. Ta bramka zawsze stoi otworem. Dwa lata temu jadąc rowerem od strony Hasle, dotarłem do płotu i bramki campingu, która była w podobnym fatalnym stanie. W 2003 roku swój namiot miałem rozłożony dokładnie na miejscu tej siatkowej zardzewiałej bramki, stale otwartej. Wówczas na myśl mi nie przyszło o jakimś niechcianym zdarzeniu. Było tam mnóstwo camperów, głównie niemieckich, a turyści camperowi, czy inni, zachowywali się przyjaźnie. Dodam, że na Bornholmie korzystałem z tzw. tanich pól namiotowych, znajdujących się również na odludziu. Były to pola namiotowe płatne 25 DKK, ale i bezpłatne, rozmieszczone w dogodnych miejscach, by móc wyspę objeżdżać rowerem dookoła prawie mając morze w zasięgu wzroku. Takich tanich i też bezpłatnych pól namiotowych na wyspie jest siedem. NIE MIAŁEM ŻADNEGO NIECHCIANEGO ZDARZENIA. Ostatni raz byłem na Bornholmie w 2016 r. W 2015 roku byłem tam 10 dni i owszem, niepokoili mnie osobnicy na rowerach, którzy mieli między sobą animozje po wypiciu wielu piwek i bałem się zaczepek z ich strony, ale takie było jedynie moje wyobrażenie. Owi rowerzyści byli z Warszawy. Opisane powyższe przerażające zdarzenie, jakie przeżyli polscy turyści, może jest niepełne(?) Trudno ocenić, dlaczego do tego doszło. Trudno przyjąć za prawdę, że Bornholmczycy traktują Polaków wrogo. Wręcz jest przeciwnie, Duńczycy są nam przyjaźni. Dzięki naszym odwiedzinom wyspa w znacznym stopniu się wzbogaca. Polscy fachowcy od renowacji zabytków współuczestniczą w uporządkowaniu ruin Hammerhus. Dziwi mnie opinia, że Polacy dokonują jakiś kradzieży....do licha, trzeba mieć małą wyobraźnię, żeby tam kraść. To jest przecież wyspa. Jeśli ktoś z wyspiarzy zostanie okradziony, to złodziej zostanie złapany z łatwością - chyba, że ukradnie batonik i go zje, wtedy jest cholerna strata dla Duńczyka, ale też złodziej gorzko pożałuje. Gdyby Anonimowy zechciał opisać, jak było naprawdę(?)....
|