jano
|
# Napisano: 23 Wrz 2009 11:54
Odpowiedz
Garść wrażeń i spostrzeżeń po tygodniowym pobycie we wrześniu na Bornholmie, być może przydatnych sakwiarzom:
Statek z Kołobrzegu do ostatniej chwili dnia poprzedzającego wyjazd niepewny z powodu stanu morza. W drodze z Warszawy po wydębieniu tel. informacji o anulowaniu rejsu (8 wieczorem) zmiana kursu na Sassnitz. Tam za jedyne 10 euro (trzeba mieć monety) można zostawić auto na parkingu nr 5 za szlabanem na dowolnie długi okres. Koszt biletu na prom - 25 euro od łba z rowerem.
Po zjechaniu z promu (sobota, ok.16-tej) od razu do informacji turystycznej po dokładną mapę. Zamknięte, czynne do 15.00. W ogóle podczas całego pobytu nie udało nam się znaleźć otwartego punktu iformacji. Potrzebną mapę psim swędem dostaliśmy od Polaków poznanych na naszej pierwszej miejscówce, którzy po niejakich perypetiach (sławetny ,,Jantar" nie pojawił się w Nexo- patrz wyżej) wracali nazajutrz do Polski. Samochód zostawili w Kołobrzegu, lądować mieli w Sassnitz, stamtąd koleją za konkretne pieniądze, Żegluga Kołobrzeska zwraca jedynie za anulowany rejs powrotny.
Dla chcących skorzystać z tzw. tanich pól namiotowych taka mapa z naniesionymi nazwami dróg i ulic jest niezbędna, gdyż jedynie przy jej użyciu, znając dokładny adres, można trafić na miejsce, tak są ,,zakonspirowane" te pola (oznakowanie wielkości dwóch paczek papierosów gdzieś w przydrożnym rowie). Nawiasem mówiąc po naszych doświadczeniach, doszliśmy z żoną do wniosku, że lepiej byłoby korzystać z pustawych już o tej porze campingów.
Wydaje się nam, że z uwagi na wysiłek włożony w pedałowanie, chcąc objechać wyspę wzdłuż wybrzeża lepiej obrać ,,kierunek zwiedzania" przeciwny do ruchu wzkazówek zegara - łgodniejsze podjazdy, stromsze zjazdy (szczególnie polecam ten w okolicy Jons Kapel - 22%), do zjazdu każą zleżć z roweru, przed podjazdem sam zleziesz bez rozkazu.
Na koniec nawiązanie do mojego własnego pytania o dwa piwka. Po pierwsze - Dania to cywilizowany kraj - dopuszczalna zawartość alkoholu we krwi to 0,5%o, po drugie piwo tam, jak zresztą wszystko, jest cholerycznie drogie, więc się nie chce, a potrzecie wreszcie jedyny ślad policji, na jaki natrafiłem, to plakieta POLITI na budynku posterunku na Chrystianso. Podejrzewam nota bene, że gdyby tamtejsza policja wykazywałby aktywność podobną do naszej, jak np. w Lesie Kabackim, to Bornholm pozbawiłby się turystow w ciągu jednego sezonu.
Ogólnie wrażenia bardzo korzystne, przeszkadzał nam nieco zakaz biwakowania ,,na dziko", czasem zmuszało to do ,,jałowych" przebiegów. Nie ma jak Gotlandia!
|
